Tak jak zima nie raz potrafi zaskoczyć drogowców, tak zawsze wpis świąteczny zaskakuje mnie i przeważnie piszę go w ostatniej chwili.
Jednak nie tym razem! Postanowiłem, że w tym roku podejdę do tematu wcześniej co ma swoją największą zaletę – jest to pisane na mega spokojnie w atmosferze wieczornej pauzy, gdzieś na parkingu przed dużą firmą.
Atmosfera ciszy i muzyki bynajmniej nie świątecznej buduje klimat, że kiedy to czytasz tzw. „Świąteczny nastrój” atakuje nas wszystkich zewsząd, cokolwiek by się nie włączyło czy nie otworzyło, nie po to byśmy mogli radośnie oczekiwać świąt, ale po to by wzmagać tempo przygotowań. A dokładniej chorą gonitwę, która ma nas zestresować, ale finalnie ma być ona tylko przyczynkiem do zysków wszelkich branży na tym temacie zarabiających.
Kończy się to oczywiście tym, że dopiero przy wigilijnym stole czujemy ulgę, że uff – wyrobiliśmy się. Co się narobiliśmy, to się narobiliśmy ale teraz można spokojnie posiedzieć i…o dziwo nawet w mediach te kolędy jakieś spokojniejsze…..Cud.
Dlatego piszę to o wiele wcześniej mając w zanadrzu kilka myśli i wniosków, którymi chciałbym się tutaj z Wami podzielić.
Po pierwsze to długość tekstu. Kto by przypuszczał, że mój poprzedni wpis (jadohejt) tak zażre. Napisany totalnie prosto z wnętrza i umysłu, nie promowany w żaden sposób i jedynie nikle podlinkowany na fb, zrobił swoje. Dostałem na jego temat kilka pozytywnych wiadomości i komentarzy. A co ciekawsze było ich więcej, niż dostaję za standardowe publikacje. Oznacza to, że jednak nie tylko ja uważam, że w sieci brakuje dłuższych wypowiedzi.
Po drugie – odbiór, czyli wspomniane wcześniej reakcje. Otóż były reakcje pozytywne, neutralne i negatywne. I tutaj każdy kto zareagował w negatywny sposób, złapał się w kolejną pułapkę mojej publikacji. Naprowadzam: w tekście nie padły żadne nazwiska, ani nie było tam śladów, które mogły by prowadzić do konkretnych osób. Tak więc jeśli ktoś zareagował negatywnie to sam wywołał się do tablicy, wpasowując się wprost idealnie w powiedzenie „Uderz w stół a nożyce się odezwą”. I uważam, że udała mi się sztuka opisania pewnych sytuacji tak, że wydarzenie zostało przedstawione, ale nikt tak naprawdę nie wie kogo ono dotyczy.
To jest właśnie umiejętność wypowiedzi by móc opisać swoje zdanie jednocześnie lawirując tak, by nikt nie mógł się do Ciebie przyczepić. Smutne jest to, że żyjemy w czasach, gdy tą sztukę trzeba stosować praktycznie non stop. Niestety jednak trzeba by z tyłu głowy mieć świadomość, że lepiej być dyplomatą, niż nosić poczucie, że ktoś się za to na ciebie śmiertelnie obrazi.
Jak napisałem w tym tekście, widzę statystyki. To nie odsłanianie kart, gdyż każdy kto ma zdrowy rozsądek i zna meandry Internetu wie, że kto ma stronę internetową widzi ruchy sieciowe. A wnioski są ciekawe. I tu specjalne pozdrowienia dla pewnej osoby i taka rada. Zapomniało Ci się przełączyć guzik na VPN-ie i/lub TOR-ze i cały czas wyskakujesz mi od miesiąca z Indonezji.
Kiedyś to były Chiny, potem Wietnam, Finlandia czy USA. Twoje zmienne były regularne. Ale Indonezja tak długo? Polecam się poprawić, bo tak jak wcześniejsze ruchy widziałem, to ten jest aż za jaskrawy.
Na chwilę obecną statystyki owej publikacji rosną, ale finalnie muszę się im przyjrzeć tuż przed publikacją tego świątecznego wpisu. No właśnie może przejdziemy do meritum?
Tylko zastanówmy się dobrze czym w zasadzie jest świąteczny wpis? Tak jak wysyłanie wiadomości SMS, messenger i publikowanie animacji z choinką i mikołajem na facebooku. Czy nie tylko ja odniosłem wrażenie, że oprócz pewnych żartów typu nie usunięcie imienia i nazwiska osoby od której przejęliśmy życzenia by je zapodać dalej i potem dopisać swoje, większość publikacji to trochę wyścig szczurów. Co roku osoby fizyczne i instytucje prześcigają się w tym by ich świąteczna odsłona była jak najbardziej, i tu cała litania cech: Oryginalna, niepowtarzalna, piękna i wyróżniające się spośród milionów innych.
A wiecie czemu tak się dzieje? Bo tak naprawdę w ten świąteczny czas, każdy kto chce się wyróżnić pragnie zostać zauważonym i docenionym. To dlatego często ludzie sami wymyślają życzenia, dobierają zdjęcia z mikołajami i ślą, wierząc w to, że to właśnie ich Wesołych Świąt będzie tym zapamiętanym spośród wielu w skrzynce odbiorczej obdarowanego.
Co by nie mówić, czasy w których żyjemy powodują, że najbardziej dotyka nas samotność, szczególnie w święta. I to właśnie jej nieuchronność powoduje w nas to pragnienie, że może jak w tym roku wyślę jeszcze ładniejsze życzenia przez messenger, to może ktoś nie tylko odpowie „nawzajem” lub odeśle jakiś gif, który dostał od kogoś innego, ale po prostu zadzwoni, złoży te życzenia i uśmiechnie się tak szczerze i ciepło.
Ja osobiście przestałem parę lat temu wysyłać życzenia pierwszy. W pewnym momencie zorientowałem się, że to zawsze ja wysyłałem specjalnie dobrane Wesołych Świąt i czekałem na odzew. Obecnie zazwyczaj wracam do domu późno tego dnia i przed wigilijną kolacją kładę się spać. Potem rodzina mnie budzi i kiedy szykuję się do wieczerzy, biorę telefon i widzę ile życzeń dostałem. A co najpiękniejsze, najbardziej doceniam tych, co dzwonią do mnie tak po 20. Dzięki temu wiem, kto pamięta, szanuje i dobrze życzy.
I to jest chyba najlepsze czego mogę życzyć Wam na święta. Byście mogli być blisko tych, którzy obdarowują Was dobrą energią. I chociaż często dzielą was kilometry i nie możecie spotkać się osobiście, to pamiętacie o sobie. A może dacie sobie wsparcie w tej samej niedoli.
Święta mają wielką moc. Przekonałem się o tym wielokrotnie, bo jakimś dziwnym trafem to właśnie w ten czas przeżywam prywatne katharsis. Wiele spraw się wtedy wyjaśnia. Odsłaniają się sprawy których się tylko domyślałem a tu dostaję na tacy tego potwierdzenia. I wtedy śpię snem sprawiedliwych. To właśnie cenię sobie w ten czas.
Oczywiście dziękuję Wam, że nie zapomnieliście o mnie podczas mojej nieobecności. Nie obiecuję, że będę publikował regularnie, bo życie pisze różne scenariusze, ale jestem. Żyję i mam się dobrze!
Dziękuję, że jesteście. I niezależnie kim jesteś i jaki masz do mnie stosunek, życzę Ci Wesołych Świąt. Bo nie wiadomo co przyniesie nam życie w naszej, od dwóch prawie lat, zmienionej rzeczywistości. Nie wiadomo, co jeszcze stanie się z ludźmi, kiedy nie będzie już śladu po karpiu i grzybowej. Cieszmy się więc tym wszystkim pozytywnym co nam jeszcze zostało.
I nie przedłużając już, jak tradycja nakazuje najlepsze świąteczne wstawki.
Zostaw Komentarz