
W końcu po 6 latach oczekiwania doczekaliśmy się nowego albumu Closterkeller. Najbardziej rozpoznawalny zespół gotycki powrócił z płytą, która tradycyjnie ma nazwę związaną z kolorem. Tym razem to Viridian czyli specyficzna odmiana zieleni, która na albumie przedstawiona jest jako woda morska. Aby przybliżyć ten kolor jeszcze bardziej, to powiem że często zorza polarna na kole podbiegunowym również ma taką barwę. Tak więc jeśli chodzi o kolor to sprawę mamy wyjaśnioną.
A co do mnie, to nie ukrywam, że bardzo czekałem na tę płytę. I zanim zacznę ją omawiać, przedstawię lekki rys historyczny, jak zaczęła się moja przygoda z tym zespołem. Ponad dekadę temu, mój kolega przyniósł mi płyty mówiąc „ty ciągle tylko metal i meta, posłuchaj trochę gotyku i poznaj to w formie już klasycznej i kultowej kapeli”. Oczywiście oprócz Closterkellera były również płyty innych wykonawców gotyckich, ale na tapetę wziąłem zespół Anji Orthodox i spółki. Biorąc pod uwagę to, że jako fan naprawdę ciężkiego łojenia, ciężko było mi z początku strawić łagodniejsze brzmienia, to i tak byłem w szoku.
Szok był kiedy usłyszałem w utworze Jeszcze Raz Do Końca słowa:
„Więc jeszcze raz do końca
I jeszcze raz do końca
I bierz, bierz i uderzaj
Uderz ją w twarz, mocno, nie bój się tego
Ona wie, nie spyta dlaczego
Nie możesz być wciąż sam, więc
Kolejny punkt dla Ciebie
Niech, niech pamięta dłużej niż tydzień
Nie pozwól jej zamknąć oczu
I jeszcze raz do końca
I jeszcze raz do końca”
To było coś naprawdę mocnego, bowiem rzadko kiedy kobieta śpiewa tego typu teksty. W dodatku z takim zaangażowaniem emocjonalnym i mocą! Później przesłuchałem całą dotychczas wydaną dyskografię. I chociaż dalej byłem wielkim fanem metalu, klasykę gotyku poznałem bardzo dobrze.
Przełom nastąpił kiedy poznałem nie fana a fanatyka Closterkellera, który zaczął mi opowiadać o tej muzyce tyle, że zacząłem patrzeć na nią zupełnie inaczej. Wtedy właśnie swoją premierę miał album Nero, jego premiera pokryła się czasowo z premierą płyty Korn-a – Take A Look In The Mirror. Dlatego też mając w domu obydwa krążki słuchałem je często zmianę. Zaskoczyło mnie wtedy jak bardzo Closterkeller rozwinął się przez lata, bo produkcyjnie Nero nie urągała niczym albumowi wydanemu za oceanem.
W zasadzie do tej pory Nero był moim faworytem wśród płyt Closterkellera, są bowiem na tej płycie pewne smaczki, które do dziś powodują ciarki na plecach. Cała produkcja stoi na wysokim poziomie, to już wiadomo. Album wyprodukowano moją ulubioną metodą przestrzennej ściany dźwięku. Natomiast to co wyprawiał perkusista Gerard „Gero” Klawe na perkusji w utworze „Patrząc jak toniesz” w jego finalnej partii, to istny majstersztyk. Zresztą posłuchajcie sami…
Później śledziłem twórczość zespołu na bieżąco. Nie było to trudne bowiem jako wierny słuchacz radia PiK miałem wszystkie informacje prawie z wyprzedzeniem. Radio Pomorza i Kujaw a w szczególności Adam Droździk, w swoich audycjach nigdy nie bał się puszczać mocnej muzyki. Dlatego też Closterkeller często gościł na antenie, a ja dzięki temu mogłem posłuchać nowego materiału i wiedziałem, że warto zaopatrzyć się w nowe albumy. A tych od czasów Nero były tylko dwa: Aurum i Bordeaux. Potem cisza i wyczekiwanie na kolejny, przypomnę że dziesiąty już album studyjny!
W tym czasie w zespole wiele się działo. Fani i obserwatorzy doskonale zdają sobie sprawę, że Closterkeller to zespół gdzie zmiany personalne nie są jakimś wyjątkowym zaskoczeniem. Tak było i tym razem. Wymieniać szczegółowo nie trzeba, bo każdy fan doskonale wie jak skład zmieniał się na przestrzeni lat. Wspomnieć warto jednak o tym, że na bębnach obecnie w składzie zasiada Adam Najman, czyli syn Anji, który ponad dwie dekady temu był podmiotem lirycznym piosenki „Babeluu”.
Lata mijały i w końcu 22 września 2017 doczekaliśmy nowej płyty! Informacje o pracy nad nowym materiałem pojawiły się już podczas wiosennej trasie koncertowej. Później wiadomo było, że zespół bierze się porządnie za dopracowanie materiału i z kopyta wchodzi do studia, by zarejestrować nowe kompozycje. Żyjemy w dobie bardzo szybkiego i dokładnego przekazu informacji. Dlatego też każdy kto tylko się interesował był na bieżąco jakie postępy Closterkeller czyni w procesie powstawania płyty. A sam zespół bardzo chętnie takie informacje udostępniał min, robiąc relacje na żywo z sesji nagraniowych.
Tak więc można było być świadkiem jak powstaje Viridian w studio Adama Toczko. A tego człowieka przedstawiać nie trzeba. Każdy kto choć trochę interesuje się muzyką głębiej wie, że z jego wychodzą tylko bardzo dobre produkcje. I właściwie w przypadku płyty Viridian to była prawdziwa esencja dobrej współpracy i intuicyjnego porozumienia między realizatorem a zespołem. Closterkeller wszedł do studia wszedł, wiedząc co konkretnie chce nagrać i jaki efekt osiągnąć a Adam Toczko to zarejestrował, zrobił mastering i wydał na świat dzieło o jakie dokładnie wszystkim chodziło.
Sama Anja w wywiadach powtarza, że ich praca w studio była bardzo intuicyjna i rozumieli się bez słów. Odrzucając dyskusje o sprawach nieistotnych, skupili się na tym co najważniejsze i dzięki temu bardzo szybko udało się nagrać i wydać tę płytę. Wszystko zajęło tylko miesiąc! Można powiedzieć, że to tempo ekspresowe i często w takich przypadkach mówi się o pośpiechu. Jednak Viridian to przykład na to, że jeśli ma się wyznaczony cel, to po prostu się go realizuje i wychodzi dzieło, które brzmi jakby prace trwały o wiele dłużej i intensywniej.
Przejdźmy więc do zawartości albumu. Już od pierwszych dźwięków Viridiany słuchać, że produkcja stoi na światowym poziomie. Brzmienie jest wyraziste, mocne i przestrzenne. Każdą osobną partie słychać z osobna doskonale a razem scalają się w jedną potężną całość. Za każdym przesłuchaniem tego albumu chylę czoła i nie mogę wyjść z podziwu, że to co oglądałem w relacjach ze studia, połączone razem brzmi tak jak brzmi.
Głos Anji Orthodox nawet w cichych partiach jest potężny i mocny. Lata doświadczeń i naturalne zdolności śpiewania głęboko z przepony, która jest wykorzystana w całej swojej mocy daje właśnie takie niesamowite efekty wokalne.
Zasadniczo w przypadku Clostekellera mamy do czynienia ze zjawiskiem podwójnej mocy. Kiedy słyszymy same instrumenty już jest moc i potęga, ale kiedy dojdzie do tego wokal, amplituda majestatu wzrasta poza wszelkie możliwe rejestry. Utwór Viridiana jest potwierdzeniem tego fenomenu. A kiedy słucham tej piosenki to niezmiennie przypomina mi się to…
Pierwszy utwór zawsze bywa najbardziej interesujący, przynajmniej na początku, bowiem otwiera nową ścieżkę od czasów ostatnich dokonań. Wierni fani na pewno się nie zawiedli gdy usłyszeli w jakiej formie jest zespół.
Kolejny utwór To Albo To jest równie majestatyczny a im dłużej trwa tym bardziej narasta jego siła. Kiedy w ostatniej partii słyszymy
„Niech porwie Cię ta rzeka,
Daj się nieść daleko, daleko
Nie, nie ma sensu czekać.
Tak z boku gdzieś. To albo to”
Ciarki same pojawiają się na ciele. Anja Orthodox udowadnia że jej wokal potrafi wyrwać nie tylko głośniki z membran. W tym przypadku nie jedna śpiewaczka operowa czuje zimny oddech na plecach i cieszy się że wokalistka Closterkeller nie śpiewa u ich boku.
Król Jest Nagi to jeden z moich faworytów, bowiem mamy tutaj lekką powtórkę z „Władzy”. Tak wiem, Anja stanowczo z nie znoszącą sprzeciwu pewnością odcina się od polityki. A tutaj piosenka, która obala władze wszelkiej maści.
„gdy uklękną podmień pomnik – nikt nie zauważy”…
Skąd ja znam takie sytuacje…..Cała piosenka jest momentami prawie recytowana takim tonem, że nie chciałbym być na miejscu człowieka, który jest ewentualnym podmiotem lirycznym. Ewentualnym bo nie można mówić tutaj o jednym konkretnym. Co chwila każdy z nas na swojej drodze życia spotyka kolejne przypadki ludzi, którym spokojnie można dedykować tę piosenkę. Wystarczy pojechać na festyn do jakiejkolwiek wsi i małej miejscowości…….znajdzie się sam.
Marcja daje lekki odpoczynek po totalnym pocisku na włodarzy wszelkiej maści. Właśnie w Marcji gdzie muzyka idzie prostą linią melodyczną, odkryłem jak dobrze na perkusji radzi sobie Adam Najman. Przysłuchajcie się dobrze i zwrócicie uwagę na każde uderzenie pałeczek w talerze. Dobre ucho nie będzie miało problemu wychwycić że uderzenia idą w różne punkty, które dają różne brzmienia. Do tego bardzo zgrany duet z Olo Gruszka, który oprócz tego, że zgrywa się ze stopą Najmana, to w dodatku gra partie melodyjne oprócz basowej rytmiki. Tak jest oczywiście na całej płycie jednak tutaj jest to po raz pierwszy tak dobrze zauważalne. Jest to jeden z najbardziej melodyjnych utworów na płycie.
Pokój Tylko Mój wita nas elektronicznym wejściem Michała Rollingera. Ogólnie rzecz biorąc warstwa elektroniczna na Viridian pięknie wypełnia brzmieniowo wszystkie przestrzenie, które pozostawiają inne instrumenty. Dzięki temu kompozycje po prostu płyną. A to wszystko zasługa tria czyli Michała Rollingera – wykonawcy, Adama Toczko – realizatorowi i Anji Orthodox – producentowi! Pokój tylko mój przypomina że Closterkeller ma swój własny styl, bo ten numer w swojej stylistyce, mógłby spokojnie znaleźć się w przeszłości chociażby na Nero.
Inkluzja to prawdziwy mrok! Kiedy zamykam oczy i słucham tej piosenki w głowie mam obrazy z najlepszych książek fantasy jakie przeczytałem bądź o których wiele słyszałem. Do tego pojawia się obraz mrocznego filmu, który zrealizowany jest z rozmachem. I ten mrok który wita nas od samego początku razem z biciem dzwonów, coraz mocniej gęstnieje i nabiera mocy aż do łacińskiego finału…… Jeśli ktoś szukał czegoś bardzo mrocznego na Viridian to tutaj ma to z nawiązką!
Matka ojczyzna to kolejna kompozycja która, może przynieść odniesienia do Władzy. I chyba nawet bardziej niż w Król Jest Nagi bowiem mamy nawet powiązania tekstowe. Jednak czy to krzyk buntu i niezgody? A może bardziej wrzask tęsknoty za tym by może w końcu było normalnie i zdrowo. Bo w końcu przecież „Tu Moje Serce Jest”. „Chociaż niepokorna i płocha. Ale jak jej nie kochać?”. No właśnie, myślę, że ten utwór ma w sobie drugie a nawet trzecie dno. Tempo muzyczne aż drży. Skłania do konkluzji, daje do myślenia, co coraz rzadziej zdarza się w muzyce ostatnio niestety…
Lubicie koty? Ja też, bardziej niż psy, bo to koty wychodzą na nocne polowanie, kiedy mogą dorwać i ….zapieścić i zabawić na śmierć. Piosenka Nocne Polowanie inspirowana jest prawdziwym kotem, którego Anja miała w swoim mieszkaniu na przechowanie. A ten skupiał się na zwracaniu na siebie uwagi by go bez przerwy głaskać. W sumie te kocie zachowania są bardzo charakterystyczne, moja kotka bowiem jak mnie widzi, to wiem, że obraża się śmiertelnie kiedy nie chce dać jej ulubionej karmy, do której ją przyzwyczaiłem. Wtedy właśnie dopada i mizia wiedząc że „cel trafiony, zatopiony”…….Bardzo życiowy utwór, który tak naprawdę można interpretować na dziesiątki sposobów!
Kolorowa Magdalena – takich kobiet nie ma. Singiel promujący Viridian znają już wszyscy. Piosenka która została bardzo różnie odebrana, przez swoją lekkość. Fakt, jest bardzo radiowa, lekka i nośna ale….czy to powód by narzekać? Osobiście kiedy przesłuchałem całą płytę miałem wrażenie, że jest to Viridiana, która wyszła z wody i teraz poznaje życie na ziemi a nie w morskich głębinach. No tak ale to była syrena a tutaj jest motyl, milczący, piękny. Jej twarz w światłocieniach…..
Studnia tajemnic, to kolejny typowo Closterkellerowy utwór, w każdym tego słowa znaczeniu. Co prawda teraz na gitarze w zespole gra Michał Jarominek, ale doskonale wyczuł czym jest klimat formacji. Kolejny utwór, który można interpretować inaczej za każdym przesłuchaniem. Na tym właśnie polega tajemnica…..
„Irysowy smak mych ust
W jasnym blasku okna tańczy kurz
nigdy się nie dowiesz ile wiem.
Nigdy nie dowiesz się jak jest źle…”
Wysokie partie wokalne, gdzie większość wokalistek straciło by głos, dla Anji są naturalnym środowiskiem, które jeszcze moduluje do głębokiej interpretacji. A przypomnę że nagrywane to było prawie na setkę!
Strefa ciszy to utwór zamykający płytę Viridian. Jest tu też kilka nawiązań do klimatu morskich głębi, które mają odniesienie do ciszy między odległymi od siebie ludźmi. A cisza ta jest coraz bardziej nie do zniesienia. Co bardzo mocno słychać na koniec w zrozpaczonym szepcie „Weź moją przyszłość bo ja nie daję rady…” Piękna kompozycja o rozstajach, milczeniu, które zamiast dać spokój i ukojenie powoduje krzyk rozpaczy i sprzeciwu…. Aż szkoda że się kończy, tak jak cała płyta.
No tak, ale zawsze można włączyć Viridian od początku. Co też uczyniłem niejednokrotnie, bo każdy wie, że nigdy nie piszę recenzji zaraz po premierze. Muszę się z płytą osłuchać, poznać ją i mam ją mieć w głowie. Dlatego też po raz kolejny przeczekałem, aż większość serwisów muzycznych napisze recenzje, których nigdy nie czytam przed napisaniem swojej. Dzięki temu mam pewność, że moja opinia jest szczera i bez owijania w bawełnę.
Tak więc jak mogę podsumować tę płytę? Po pierwsze jeśli ktoś nie jest fanem zespołu Closterkeller to i tak powinien ją przesłuchać. Dlaczego? A no dlatego by zobaczyć, że w naszym kraju produkuje się albumy na światowym poziomie i nie musi to być tylko w przypadku albumów, które są zwykłymi wytworami marketingowymi, puszczanymi w plastikowych radiach. Ten album puszczony za granicą na pewno narobi zamieszania, bo nagle się okaże że tutaj w kraju nad Wisłą, muzycy doskonale rozumieją się z realizatorami dźwięku.
Cieszę się, że mogę napisać iż produkcja jest po prostu perfekcyjna. Anja Orthodox doskonale wie czego chce a Adam Toczko wyczuwa czego chce każdy zespół. Kiedy takie dwie strony się dobiorą wychodzi dzieło niezwykłe. A zrozumienie było na takim poziomie, że praca nad krążkiem trwała naprawdę krótko. A Viridian brzmi jakby pracowano nad nią tygodniami, co nie raz dzieje się za oceanem.
Czas podziałał na korzyść Closterkeller, bowiem zespół miał wiele lat na stworzenie nowego materiału. A kiedy tak się stało, zespół to nagrał i…pozamiatał. Apetyt został zaspokojony i z wielkim uśmiechem na ustach można delektować się nową płytą, która w zasadzie nie ma słabych punktów. Bo nawet o czas trwania płyty nie można mieć zarzutów. Sześćdziesiąt trzy minuty czy ponad godzina muzyki, to wynik bardzo rzadko spotykany na longplay’ach w ogóle.
Nowy skład idealnie się zgrał. Adam Najman w końcu pokazał w studio że jego gra jest bardzo intuicyjna. A i miejmy nadzieję, że na stanowisku gitarzysty w końcu będzie stabilnie! No i wiadomo Anja Orthodox po raz kolejny pokazała, kto w naszym kraju rządzi wokalnie. Jednym słowem CIARY!
Na płycie w warstwie tekstowej są też pewne smaczki. A dokładniej klucze, zawarte w paru osobnych słowach w poszczególnych piosenkach. Kto je odnajdzie zacznie szukać w literaturze do czego bardzo gorąco zachęcam. Nie zadawajmy sobie pytań, kiedy kolejny album, bowiem Closterkeller to zespół na który warto czekać niezależnie czy wyda płytę za rok, dwa czy jak w tym przypadku, za sześć lat. Teraz skupmy się na tym, że cały czas twa trasa koncertowa Abracadabra Viridian Tour 2017, na której album jest grany w całości.
Premiera: 22 września 2017
Wytwórnia: Universal Music Polska
1. Viridiana 8:45
2. To Albo To 6:19
3. Król Jest Nagi 3:46
4. Marcja 4:22
5. Pokój Tylko Mój 5:59
6. Inkluzja 6:09
7. Matka Ojczyzna 4:40
8. Nocne Polowanie 5:38
9. Kolorowa Magalena 3:59
10. Studnia Tajemnic 6:21
11. Strefa Ciszy 7:21
Anja Orthodox – teksty, wokal
Michał Jarominek – gitara
Olo Gruszka – bas
Michał Rollinger – klawisze
Adam Najman – perkusja
Produkcja – Anja Orthodox
Realizacja, mix i mastering – Adam Toczko

Zostaw Komentarz