No i są kolejne święta. Czas mija tak szybko, że w mojej pamięci są jeszcze bardzo żywe chwile z poprzednich świąt. A tu kolejna wigilia i kolejne wolne dni.
I w sumie tego wpisu miało nie być bo praca i pędzący czas sprawiał, że aż głupio mi było, że nie mogłem na bieżąco odpisywać na życzenia między jednym a drugim rozładunkiem. Jednak wydarzył się świąteczny cud i dlatego zasiadam do klawiatury i chętnie o nim napiszę.
Kiedy kilka tygodni temu na koncercie w Płocku zobaczyłem w końcu zespół Power Of Trinity zaspokoiłem swoje muzyczne marzenie i miałem zaszczyt usłyszeć nie tylko Chodź Ze Mną, ale także utwór, który odkryłem dzień przed ich koncertem, który przypadł mi do gustu – Prywatny Raj. Było naprawdę epicko.
A po koncercie kupiłem album Ultramagnetic, ponieważ Loccomotiv już mam. A Legorock zakupię jak będę miał już komplet i będzie kolejna okazja spotkania. Chciałem kupić także debiutancki album 11, ale nie ma go już w dystrybucji, a jedyna szansa na jego posiadanie to sprzedaż używanych egzemplarzy.
No to zaczęło się polowanie. Już kilka dni później ktoś wystawił na sprzedaż owy album ale szybko został „wymieciony”. Zrozumiałem że polowanie będzie równie mocne jak na Lao Che – Powstanie Warszawskie, B.E.T.h., itp.
Cierpliwość popłaciła. Dwa tygodnie temu, ktoś wystawił owy krążek na licytację i tym razem postanowiłem, że nie odpuszczę. Walka trwała do końca, ale udało się i odetchnąłem z ulgą. W informacji o przesyłce padło, że przedmiot dotrze w ciągu 15-20 dni roboczych. Przesyłka listowa ekonomiczna, więc byłem pewien, że dotrze w nowym roku.
Dziś w wigilię, dostałem informację, że był listonosz i przesyłka czeka. To jest cud, bo myślałem, że najprędzej płyta dojdzie w styczniu. W dodatku, kwota za którą wylicytowałem ten album została przekazana na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Los sprawił, że mogę tego albumu słuchać już dziś a świadomość, że przynosi dobro dla fundacji Jurka Owsiaka daje jeszcze więcej radości. Chyba Święty Mikołaj coś tam nakombinował, bo poczułem się jak mały chłopiec co dostał…wymarzony prezent na święta.
Biały kruk, który pojawił się w tym okresie, jest tutaj i zasila kolekcję płyt a do tego pomaga. Cud po prostu.
Poprzednie święta z dwóch lat wstecz były swego rodzaju katharsis. Te są cudem, bo wróciłem do domu zjechany jak koń po westernie a po drzemce obudziłem się z poczuciem, że są sytuacje, kiedy wraca magia. Czego i Wam życzę!
A muzyczne stały zestaw najbardziej hardcoreowych kolęd i cudne wykonanie Oj Maluśki Maluśki Anji Orthodox!
Zostaw Komentarz