Zaraz po tym jak skończył się koncert i spotkanie z Brian’em Head’em Welch’em, razem z paczką, którą zabrałem na koncert, zabraliśmy się w drogę powrotną. W domu byłem o 4 nad ranem i to było oczywiste, że nie mogłem iść spać, dopóki nie zrzuciłem wszystkiego na kompa i nie przygotowałem materiałów na relację, na którą czekało wiele osób. Poległem o 6 rano, czyli była to 23 godzina na nogach. Zasnąłem na totalnym odcięciu…..
I obudziłem się przed 10:00. Zegar biologiczny zrobił swoje ale tym razem było coś jeszcze. Chłopak, który dał mi niebieską opaskę, która uprawniała mnie do spotkania z Brianem, dał mi również ulotkę Steiger Compact. To konferencja na której Head ma być gościem i mówcą. A ta ulotka pozwala tam wejść za jedyne 20zł. Sprawdzam spodnie i mam ją w kieszeni….W głowie poczułem impuls. Sobota Head jest w Polsce w stolicy, ja mam wolne i będę siedział w domu?
Telefon w rękę i budzę Piotrka, który ze mną zabrał się na koncert. Ledwo żywy odbiera i jak słyszy co chce zaproponować mówi – tak. Do tego szybka wrzuta trasy na BlaBlaCar i po pół godziny miałem komplet ludków do auta. Na wariata, prysznic, ogólne ogarnięcie i rura….Byle zdążyć do 16….
I zdążyliśmy z zapasem. Na miejscu znajome twarze z wczorajszego spotkania, witamy się, przybijamy piątki. Ale co ciekawe, podchodzą do mnie ludzie, których nie kojarzę i też przybijają piątkę i ogólnie są pod wrażeniem tego co wyprawiałem wczoraj przy barierce…..No i że ten, że fajne dredy…
Wchodzimy na salę. Kamery, scena i zaczyna się rozprawianie o wierze i Jezusie. Jako agnostyk po prostu słucham i rozglądam się. Jest! Siedzi po lewej stronie w pierwszym rzędzie. Obok David Pierce, Litza…. Po kolei są przemówienia, prezentacje. Head nawet o nas wspomina, że cieszy się, że są tutaj ludzie z wczorajszego koncertu. Potem naprawdę wciągające przemówienie Litzy.
Ale my fani czekamy na jedno……
Zanim jednak wszystko się zaczęło można było kupić coś w wystawionych kramikach. A tam, nie no to niemożliwe, tyle szczęścia naraz? Nowa książka Head-a w polskim tłumaczeniu. Dopiero co z drukarni przyszła. Potem nawet Brian był zdziwiony że już jest polskie wydanie. I jest to sytuacja z cyklu – cena nie gra roli….
Konferencja biegnie dalej i są świadectwa itp. Potem przerwa podczas której jem pierwszy posiłek tego dnia. Po za tym rozmowy z ekipą, która wczoraj nas wybrała do tego wyjątkowego spotkania. Po za tym okazało się, że podobnie jak ja i Piotrek są tutaj fani, którzy niekoniecznie interesują się tematyką konferencji ale chcą zobaczyć Briana i poprosić o autograf, zrobić sobie zdjęcie i przybić piątkę.
W końcu pojawia się Head na scenie i opowiada swoją historię. Potem David, który…..nie to co on przedstawił to nie dla mnie. Wyszedłem i wróciłem aż wszystko zbliżało się do końca. Chcemy się spotkać z Brianem, który jest za kulisami. Wychodzi do nas jeden z organizatorów imprezy i mówi, że Head wyjdzie potem do nas do holu. Więc wychodzę. Czekam i rozmawiam z ludźmi. Nagle podchodzi do mnie czarnoskóry, nowy znajomy z Brazylii i mówi, że mam do mnie sprawę i bym poszedł za nim. Prowadzi mnie korytarzem i mówi, że wie, że chce się spotkać z Head’em. Prowadzi mnie za winkiel i za kotarą mówi, że mam tam wejść. A tam….Brian z grupką, która została ponownie wytypowana do spotkania z nim na tę okazję i widać, że na mnie czekali. Sam się zdziwiłem co i jak ale ok. Sam Head mówi „Hey Bro”. Jest i Piotrek. Jest Marta, Kasia, Ania i parę osób, którzy spokojnie czekają w kolejce do spotkania z Idolem. Ekipa sprzątająca każe nam się przenieść w inne miejsce.
Brian mówi, że nie chce na główną salę, bo tam jest za dużo ludzi a on chce spokojnie spędzić czas z nami, porozmawiać i zrobić zdjęcia bez przesadnej afirmacji i tłoku. Kiedy pada info, że na sali nikogo nie ma wchodzimy tam i …Właściwie jesteśmy jak rodzina. Każdy czuje się swobodnie. Nie ma spiny choć entuzjazm i radość wali w moim sercu i głowie ekstremalną amplitudą.
Head spokojnie rozmawia z każdym z osobna, modli się, podpisuje cierpliwie. W końcu przychodzi moja kolej. I zanim przechodzimy do rozmowy Ania mówi mu, że wczoraj po koncercie wróciłem do domu 180km i dziś znowu przyjechałem. Head w szoku i po bratersku mnie przytula….Ja robię coś co wyszło spontanicznie. Mówię mu, że skoro on dał mi swoją kostkę do gry ja chce mu dać swoją. Przyjął mój podarek, potem autografy i zdjęcia i……Coś co na razie zachowam dla siebie…
Nawet nie wiem jak to nazwać, ale tyle godzin czekania, tyle kilometrów i zmęczenie. Wszystko znikło jak ręką odjął. Byłem w miejscu gdzie poczułem, że chcę być i w czyim towarzystwie chce być. Spotkałem się też z Litzą, chwilę porozmawialiśmy i walnęliśmy selfie. Brian jeszcze raz nam podziękował za przybycie i poszedł w swoją stronę do hotelu.
A my….Jak po audiencji na totalnej endorfinie wracamy do auta i w drogę do domu…..
Unoszę się ponad wszystkim. Nie pojmuję tego ile spotkało mnie szczęścia naraz.
Ostatnie posty
Wielkanoc 2025. Jak co roku Zając Mroku.
Wielkanoc 2025. I znowu nastał czas świąt, kolejna Wielkanoc. I wzięła mnie z... Czytaj więcej
NIC NIE MA! Esej
W przyrodzie nie ma próżni i dążąc do równowagi, nie mogło być inaczej jak tylko... Czytaj więcej
Krzysztof Spadło – W Imię Twoje. Recenzja
Krzysztof Spadło, soundstories.pl oraz wydawnictwo KAGO przedstawiają – W imię Twoje. Drugie opowiadanie w formie... Czytaj więcej
Krzysztof Spadło – Przewoźnik. Recenzja
1 lutego 2025 roku światło dzienne ujrzał pierwszy audiobook z serii Zimno Jak W Piekle.... Czytaj więcej
Głośno mówiący. Felieton
To chyba jeden z niewielu tekstów, które piszę bardziej dla siebie i dla swoich potrzeb.... Czytaj więcej
Pierwszy wpis 2025. Felieton
No i mamy nowy rok 2025. Kolejny raz człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę jak ten... Czytaj więcej
Wpis Świąteczny. Boże Narodzenie 2024.
Okres świąteczny to nie tylko okazja by złożyć wszystkim czytelnikom życzenia, ale także sposobność by... Czytaj więcej
mBank. Felieton
Rzadko kiedy piszę o pieniądzach i ogólnie kwestiach finansowych. Jednak tym razem czuję się do... Czytaj więcej
Zostaw Komentarz