Październik.

with Brak komentarzy

Dawno mnie nie było, ale spokojnie to wszystko było zaplanowane.

 

 

Na początek muszę przyznać, że ten tekst pisze mi się niezmiernie ciężko. I to bynajmniej nie ze względu na to, że nie mam pomysłu o czym pisać. Po prostu stałem się nabywcą nowego laptopa i po tylu latach pisania na poprzednim, tutaj często się „wysypuję” jeśli chodzi o pamięć mięśniową. Jak to mówią nawyk trwa dwa tygodnie, więc biorąc pod uwagę jak rzadko siedzę przy komputerze, w związku z nowym trybem życia, tak długo trwać będzie dostrajanie się do tej nowej klawiatury.

Tak więc jak już powiedziałem, mam nowego laptopa. Był to zakup konieczny, chociaż poprzednik doskonale sobie radził w bojach, cały czas dzielnie znosił trudy mojego użytkowania czy to w domu czy w ciężarówce. Był moim wiernym towarzyszem wszędzie tam gdzie go potrzebowałem.

Niestety jego parametry nie pozwalały na to by udźwignąć nowy system, a co za tym idzie, wsparcie zabezpieczeń, które niestety przestaną być dostępne dla Windowsa 10 od przyszłego roku.

Tak się bowiem składa, że mając na uwagę ostrożność i rozwagę w kwestiach bezpieczeństwa, o której wiem zarówno ja, jak i wiele osób które mnie znają i to zarówno te mi przychylne jak i niestety te nieprzychylne, jako jeden z pierwszych zmieniłem system. Gdy tylko było trzeba, zaraz przed tym jak przestano wspierać Windowsa 7 na moim poprzednim komputerze pojawiła się 10.

I wtedy wyraźnie zwolnił. Nie na tyle by kolidowało to z komfortem użytkowania, ale zauważalnie by odczuć różnicę. Najważniejsze było to, że mogłem aktualizować go na bieżąco.

Od jakiegoś czasu system wyświetlał mi wiadomość, że 14 października 2025 roku obecny na nim system Windows 10 przestanie być wspierany, a parametry mojego sprzętu nie pozwalają na instalację Windowsa 11.

Musiałem spojrzeć prawdzie w oczy. Swoje lata już ten sprzęt miał, włożone komponenty były już maksymalne i nie dało się tego powiększyć. Jednak spokojnie, z tyłu głowy miałem już od dawna zaplanowane, że jak odnajdę się w nowej pracy i finansowo stanę na nogach to kupię następcę.

Tak też się stało i po 6 latach i 202 dniach od zakupu poprzednika, stałem się nabywcą nowego laptopa. Marka ta sama a modelu nie podam. Wszystko ze względów bezpieczeństwa, które im dłużej chodzę po tym łez padole, tym są dla mnie coraz ważniejszym kryterium wewnętrznego spokoju.

I właśnie o tym jest ten wpis na mojej stronie. Bowiem nawet najzajadlejszy oponent, który czyta moje teksty z taką dokładnością, że wręcz mógłby uznać, że zna je na pamięć i wydaje mu się, że doskonale wie jak się zabezpieczam w sieci, może uznać, że nie wie nic. Tak proszę Państwa, od dawna rozwój zabezpieczeń stanął u mnie na takim poziomie, że to o czym nie raz pisałem w moich esejach, to tylko wierzchołek góry lodowej.

Mój pragmatyzm pokazał mi, że nie warto było czekać rok zanim zabezpieczenia się skończą, tylko zacząć działać z zakładką. Po pierwsze spowoduje to minę smuteczku u tych, co w tym terminie chcieli by sprawdzić, czy są ewentualne „bramki” przejścia do mnie. Po drugie po to bym ja nie musiał już o tym myśleć.

Jednak to i tak nie istotne bo decyzja o terminie zakupu nowego sprzętu zbiegła się z czymś zupełnie innym. Oczywiście nie wspomnę co to jest, ale dzięki temu, że teraz co prawda nie raz klnę pod nosem, że ta klawiatura się mnie nie słucha a sam enter jest w dość kosmicznym dla mojego małego palca położeniu, to ta najważniejsza sprawa ma teraz swoje monolityczne podwaliny komfortu i bezpieczeństwa.

Tak psioczę na tą klawiaturę a po prawdzie jest cholernie wygodna, tylko jej układ, który jest o wiele szerszy, wymaga przyzwyczajenia. To więc moja rola by się dostosować i prawda jest taka, że mój poprzednik to był taki „rodzynek” z tak „upchaną” klawiaturą do której przywykłem, że każdy inny komputer ma zupełnie inną. To naprawdę drobnostka przy tym jakie bebechy ma nowy sprzęt.

Teraz wszystko po prostu zapierdala. I mam świadomość, że jeśli chodzi o „bycie czołgiem” to nowy sprzęt nie ma co startować do poprzednika, ale takie niestety mamy czasy.

Wspominałem wcześniej, że w kolejce czekają teksty. Owszem ale ich publikację wstrzymywałem celowo, gdy już upewniłem się, że chce to zrobić kiedy będę mógł na nowym sprzęcie.

Ten tekst to poniekąd mój trening pisania. A w dodatku piszę go w momencie gdy wszelkie moje sprawy ustawiłem tak, że w końcu mam te kilka godzin tylko dla siebie i nic mi nie zasłania myśli.

Bo dokładnie tak się dzieje. Wiele spraw mam uporządkowane i w końcu mogę myśleć o takiej organizacji czasu, że w końcu mogę wyznaczać sobie godziny a nawet dni gdzie mogę po prostu nic nie robić. Wiedziałem podejmując pracę, że pierwsze tygodnie będą takie, że trzeba będzie wszystko pozałatwiać, odkuć się i doprowadzić do tego, że wszystko co czekało na swoją kolej, będę musiał doprowadzić do finalnej realizacji. Teraz mam pełną kontrolę nad sytuacją.

Oczywiście tryb życia mi się totalnie zmienił, no ale albo się nic nie robi i ma się nadmiar wolnego czasu, albo się zarabia. Mamy takie czasy a nie inne i trzeba się w nich odnaleźć.

Teraz skupiam się na zapewnieniu sobie bezpieczeństwa i to nie tylko w sferze internetowej. Tak więc czas leci a plany są teraz realizowane z weekendu na weekend. Dni powszednie lecą szybko i od czerwca do dziś minęło już cztery miesiące, a wydaje się, jakby to był zaledwie tydzień.

Lubię jednak ten stan gdy wszystko jest po mojej myśli. Pisałem niejednokrotnie, że to co cenię w swoim życiu najbardziej, to wewnętrzny spokój. Kto powiedział, że jak on jest, to nie można o niego dbać i go pogłębiać?

I tą sztukę staram się rozwijać. Wszystko przez pragmatyzm, który powoduje, że w kabinie zastosowałem wiele patentów, które są mega proste a bardzo ułatwiają życie. Wszystko po to by praca szła jak najsprawniej a ja mogę najbardziej skupić się na życiu, czyli czasie wolnym.

Widzę że powoli zbliżam się do dwóch stron. Tak więc kończę ten wpis w zamyśle organizacyjny i widzimy się w kolejnych.

Jeśli spodobał Ci się ten tekst i  doceniasz moją twórczość, możesz postawić mi kawę bym miał więcej energii do tworzenia nowych treści!

Zostaw Komentarz