Mr. Tea – Obsesja. Recenzja

with Brak komentarzy

Dziś premiera debiutanckiej płyty zespołu Mr. Tea – Obsesja. Marzenie zespołu i słuchaczy właśnie się spełniło!

 

 

A trochę to trwało nim Obsesja stała się realnym bytem, ponieważ sam zespół powstał w 2016 roku. Wtedy to powstało demo Tea Time a niedługo potem nastąpiła pierwsza z dwóch znaczących zmian. Stanowisko wokalisty objął Adrian Woroch i w tak zmienionym składzie poznańska kapela ruszyła na podbój muzycznych scen.

 

I poszli z rozmachem, nie biorąc jeńców. Najpierw dostali się do ścisłego finału Antyfestu Antyradia i zagrali w CK Wiatrak razem z Kazikiem Staszewskim. Potem koncertowali już po całej Polsce z takimi kapelami jak Hope, The Sixpounder, Infected Rain, Materia, Lipali czy Sweet Noise. Wielu odbiorcom Mr Tea najbardziej kojarzą się jako support na trasach koncertowych Braci Figo Fagot.

 

 

Następnie nastąpiła mała przerwa, która zakończyła się zmianą na stanowisku perkusisty. Obecnie za garami zasiada Maciek Ryszkiewicz z Kutna. Właśnie w tak ukształtowanej strukturze personalnej Mr. Tea nagrał album Obsesja.

Dla mnie przyjemność to podwójna, bowiem miałem okazję być niedawno na ich koncercie w Kutnie na WOŚP a sam album dotarł do mnie troszkę wcześniej, więc była okazja dokładnie go przesłuchać i móc napisać na spokojnie ową recenzję.

 

 

Tylko czy słowa „na spokojnie” są tutaj adekwatne? Myślę że możemy potraktować to bardziej jako synonim, bowiem obcowanie z tym albumem, na szczęście, do spokojnych nie należy.

Każdy kto chociaż raz był na koncercie Mr. Tea wie, że ich muzyka jest mocna, ciężka i nie pozwalająca na stanie w miejscu. Zresztą sami określają się, że nie wiedzą jaki typ muzyki grają. Oficjalnie niby to połączenie metalu z rapem. Chłopaki nie kryją też swoich inspiracji takimi zespołami jak: Gojira, Slipknot, Korn, Deftones, Soulfly, Tool, A Perfect Circle, Alice in Chains, Tweelve Foot Ninja, Red Hot Chili Peppers, Queen, Rage Against The Machine….

 

 

I moim zdaniem taki zabieg to dla Mr Tea czysta karta, dzięki której faktycznie mogą określać się jako zespół który może i inspiruje się pewnymi stylistykami, ale sam w sobie jest oryginalny. Dlaczego? A no dlatego, że jest wiele kapel które grają muzykę ewidentnie podobną do pewnych gatunków, jednak z uporem maniaka się od tego odcinają. I im bardziej starają się być oryginalnymi, tym bardziej wychodzą im totalne kalki.

W przypadku Mr Tea jest inaczej. Tu jest prosto podane, tak te kapele nam się podobają, więc jak usłyszysz w tej muzyce coś podobnego, to spoko. A tymczasem my robimy swoje i dobrze się przy tym bawimy.

 

To piękne w swojej istocie, bowiem każdy kto posłucha tej płyty, bądź wybierze się na koncert, osobiście się przekona, że Mr Tea to zespół bardzo oryginalny a ich muzyka jest już tak charakterystyczna, że nie można pomylić jej z żadną inną.

To samo wrażanie miałem kiedy z głośników popłynęły pierwsze dźwięki z płyty. O Mr Tea jakiego pamiętam z koncertów, tylko tutaj na profesjonalnym nagraniu. I słowo „profesjonalnym” należy bardzo podkreślić. Studio B19 zrobiło bowiem w tej kwestii kawał dobrej roboty.

 

 

Dzięki rozwojowi technologii możemy sobie w dzisiejszych czasach pozwolić na coraz wyższe standardy jeśli chodzi o produkcję. Sam zespół Mr Tea wie z czym się je ich muzykę, więc poziom dźwiękowy Obsesji jest światowy.

I nie było to proste zadanie osiągnąć taki efekt, bowiem tutaj cała przestrzeń muzyczna jest szczelnie wypełniona. Nisko strojone gitary, podpięte pod gęste i ciężkie efekty, sekcja rytmiczna wtórująca swoim uderzeniom. Wszystko to przekazywane w ogromnej dawce riffów, melodii i połamanych rytmów okraszone wszelkimi możliwymi formami wokalnej ekspresji.

 

Biorąc to wszystko pod uwagę przy nagrywaniu i masteringu trzeba było włożyć dużo pracy by jednocześnie to wszystko okiełznać, nadać temu równowagi i co najważniejsze nie zrobić tego tak by straciło to swoją moc. I udało się to fenomenalnie, bowiem siła tej płyty wręcz wyrywa membrany z głośników. Jednocześnie wszystko słychać bajecznie dobrze.

Każdy dźwięk jest ostry jak brzytwa i co warte podkreślenia, w końcu wokal jest wyraźny i wiadomo co Adrian śpiewa. A często na koncertach padały słowa „czy ktoś w ogóle zrozumiał wokalistę”? Więc tutaj jest to bezbłędne, ba jest nawet książeczka z tekstami. Więc jak teraz ktoś tego nie rozumie to…widocznie pozbawiony jest daru interpretacji.

 

 

Obsesja to nie tylko atakujące riffy z galopem sekcji rytmicznej. Są tu też nieco spokojniejsze utwory jak np. Frustracje czy balladowy Na Pół. To daje oddech przed innymi numerami naszpikowanymi ciężarem i prędkością.

Cały album to prawie 41 minut czystej przyjemności ze słuchania. Dwanaście tracków z czego dziesięć to pełnokrwiste kompozycje, które w całość spina intro i outro. Płyta której jakości byłem pewien, kiedy pojawiła się pierwsza jej zapowiedź.

 

 

Pewność utrwalona przeżyciami na koncertach Mr Tea na których miałem przyjemność być i słyszeć ten materiał na żywo. Pewność umocniona samą świadomością, że Mr Tea, to zespół któremu się po prostu chce.

I tego im tak bardzo pozytywnie zazdroszczę. Chłopaki potrafią grać, mają sprzęt, pomysł na siebie i chce im się bardzo. Te składniki są właśnie potrzebne by móc potem mieć w swojej dyskografii tak dobrze zrobiony album.

A sam album w formie fizycznej to też nie lada gratka. Każdy kto zdecydował się na zakup w pre-ordeerze wersję limitowaną, dostał coś wyjątkowego. Białe pudełko z logo zespołu, w nim płyta z digipacku z autografami. Pod nią dodatki, porcje herbatek i torebeczki do ich zaparzenia, sygnowana kostka do gitary, wlepy i broszki z logo zespołu.

 

 

Takie wydawnictwa są miłe i dla duszy i ciała, a przede wszystkim dla oka, bowiem wyróżniają się na półce wśród innych płyt. Na długo nie dają osobie zapomnieć i skutecznie zachęcają do ponownego odsłuchania.

Tak więc jeśli masz ochotę na ciężki metal pomieszany z rapem i melodyjnym śpiewem, którego moc ma wbić Cię w fotel i dać apetyt na więcej to w ciemno włącz Obsesję. Zarówno teraz kiedy płyta ma swoją premierę jak i wtedy kiedy album będzie już długo po niej.

 

 

Premiera: 5 VI 2020

1. Intro 0:46
2. Godzilla 3:56
3. Walc 5:12
4. Potok 3:37
5. Obsesja 3:00
6. Frustracje 4:03
7. Bezsenność 3:27
8. Na Pół 4:45
9. Biegnij 3:16
10. Niewybaczalne 3:29
12. Outro 1:07

#1 perkusja – Maciek Ryszkiewicz
#2 bas – Wojciech Łagoda
#3 gitara rytmiczna – Igor Sikora
#4 gitara rytmiczna – Simon Size
#5 wokal – Adrian Woroch

Realizacja, Miks, Mastering – B19 Studio Jędrzej Wencka

 

Obsesja

 

Zostaw Komentarz