Elektroluxtorpeda to szósty studyjny album zespołu Luxtorpeda. Płyta ukazała się 9 maja 2021 roku na 10-lecie zespołu.
Ta recenzja jest swoistą incepcją, ponieważ powstała w trakcie pracy nad recenzją albumu Omega. Kiedy odkryłem Omegę i zacząłem zgłębiać jej treść oraz prowadzić research na jej temat, dowiedziałem się, że między wydaniem albumu XXMM (którego recenzja znajduje się już na mojej stronie), Luxtorpeda wydała Elektroluxtorpedę. Chcąc być skrupulatnym, postanowiłem nadrobić zaległość, zwłaszcza że było to bardzo przyjemne zaległe muzyczne odkrycie.
Wyjaśnienie, dlaczego piszę o tej płycie dopiero teraz, po tak długim czasie od premiery, znajdzie się bardziej szczegółowo w recenzji Omegi, która jest już gotowa, ponieważ powstała wcześniej i czeka na swoją kolej publikacji, zgodnie z harmonogramem dat premier poszczególnych albumów. Cieszę się, że przeprowadziłem tę retrospekcję i zostałem obdarowany znakomitą porcją świetnej muzyki.
Elektroluxtorpeda to album stworzony z okazji 10-lecia istnienia zespołu. Pomysł uczczenia pierwszej dekady działalności zaowocował wydaniem albumu koncepcyjnego, zawierającego wybrane single w nowej, elektronicznej oprawie. Do współpracy zaproszono Bartosza Kochanka czyli DJ BRK (znany również jako Brzuch) który jest nie tylko DJ-em ale także raperem, producentem muzycznym i inżynierem dźwięku.
Elektronika to jednak nie wszystko bowiem muzycznie odnaleźć tutaj można także sekcję dętą. Wikipedia myli się mówiąc, że na płycie gra cała orkiestra dęta. Prawdą jest to, że na Elektroluxtorpeda na instrumentach dętych blaszanych i drewnianych grają: Tomasz Mazur – Trąbka, Józef Zatwarnicki – Puzon oraz Dominik Szeszo – Saksofon.
Co wyszło z tego muzyczno-stylistcznego miszmaszu? Coś naprawdę wyjątkowego bo sam nie spodziewałem się, że ten album zrobi na mnie aż tak wielkie wrażenie. No bo co dostajemy? Album który zawiera 16 utworów z czego 8 to pełnokrwiste kawałki a reszta, jak u Luxtorpedy tradycja nakazuje, to samo jeszcze raz tylko w wersji instrumentalnej. W dodatku okładka jak i sam tytuł płyty wskazują, że zawartość merytoryczna to już znane utwory w elektronicznej aranżacji. Może więc być różnie, zawsze jest ta niepewność przed pierwszym odsłuchaniem i to nie powinno dziwić.
Na szczęście jednak, w przeciwieństwie do oceanicznego zalewu, z każdej możliwej strony, samodzielnymi elektronicznymi produktami, które są wątpliwej jakości, historia polskiej muzyki rockowej zna piękne przypadki kiedy to romans z tego typu eksperymentami wyszedł bardzo dobrze. Przykłady? Proszę bardzo Lady Pank – W Transie z 1997 roku, z którego to albumu sample do dziś wykorzystywane są na koncertach. Innym niech będzie Sweet Noise – Revolta z 2003 roku. Ten krążek zawiera wiele elektronicznych aranżacji utworów, które niejednokrotnie są bardziej kojarzone z albumem Czas Ludzi Cienia niźli te realnie z niego pochodzące.
Mając więc taką podstawę nie bałem się sięgnąć po Elektroluxtorpedę. Zaskoczyło mnie jednak to, że już od pierwszego przesłuchania w mojej głowie pojawiło się hasło „Jakie to jest dobre!” i pozostaje do teraz kiedy ilości przesłuchań nie jestem w stanie zliczyć. Połączenie sił z DJ-em i sekcją dętą to jedna sprawa a druga to fakt, że do pracy zabrali się, z każdej ze stron przedsięwzięcia, sami profesjonaliści. W dodatku wiedzieli co chcą osiągnąć i zaprzęgli wszystkie konie do pracy.
I nie ma tu drogi na skróty, a była by nią stosowana często zagrywka wzięcia na warsztat nagranych już wcześniej śladów i wrzucenie je do DJ-skiej konsolety. Jednak nie w tym wypadku, bo ten album został nagrany od postaw. Nie tylko instrumentalnie ale także w przeważającej części wokalnie, co daje mu nie tylko świeżość ale także sprawia, że jest bardzo organiczny. Aranżacje i produkcja jest na tak wyśmienicie wysokim poziomie, że chyba po raz pierwszy z taką chęcią odsłuchałem drugą część, czyli wersje instrumentalne.
Do każdego utworu zastosowano indywidualne podejście. Zarówno jeśli chodzi o aranżacje, stylistykę czy sam pomysł jak się do niego zabrać i przedstawić w nowej, odświeżonej wersji. A pomysłów nie brakuje, bo chociaż jest tu oficjalnie 8 utworów to w rzeczywistości kryją one w sobie więcej niż osiem nowych wersji ośmiu singli. Już spoglądając na samą listę z tyłu okładki można zauważyć Rausokrytes 21′, który kryje w sobie warstwę liryczną zarówno z fragmentów utworu Hipokrytes jak i Raus które pochodzą z dwóch różnych płyt. Ten pierwszy z Robaki a drugi z A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki.
Takich zabiegów jest tutaj więcej, bo Od Chyba Do Chyba 21′ to lirycznie miks utworów Od Może Do Może oraz Pies Darwina. I tak te dwa utwory również pochodzą każdy z innej płyty. Ostatnim przykładem takiego zabiegu jest Niezalogowany 21′ gdzie obok tekstu utworu Niezalogowany jest fragment z Trafiony Zatopiony i tu o dziwo obydwa kawałki pochodzą z tej samej, debiutanckiej płyty.
A muzycznie czego tutaj nie ma…trance, trip hop, jazz, blues, rock. Od Chyba Do Chyba 21′ jest wręcz balladą rockową ocierającą się o country. Chociaż to płyta elektroniczna, to jednak grają tutaj żywe instrumenty, zarówno te ze wspomnianej sekcji dętej jak i podstawowe jak gitara, bas i perkusja. To wszystko zostało oddane w ręce DJ-a BRK, który zrobił wielką robotę i wręcz naturalnie zrozumiał co zespół miał na myśli w swoim założeniu, bo utwory dostały nowe życie, zupełnie nie tracąc ducha oryginalności. Wręcz przeciwnie, niektóre zyskały dzięki tym muzycznym zabiegom jeszcze głębszego przekazu.
To zasługa nie tylko nowych aranżacji, wokali, stylistyki ale przede wszystkim tego, że są aktualne po dziś dzień. A kto wie, może właśnie teraz pewne znaczenia są jeszcze bardziej na czasie niż wtedy kiedy powstawały. Faktem jest też, że gdy zna się pewne utwory i słyszy znane już słowa z którymi człowiek zdążył się zżyć, to może bardziej je teraz rozumie, dosadniej do niego docierają.
Nowa „świeżość” pozwala na odkrywanie na nowo wielu kawałków a sam koncept albumu daje możliwość zabawy w odkrywanie pewnych „smaczków”. Jednym z nich jest użycie śląskiej gwary przez Litzę w utworze Niezalogowany 21′ innym zaś jest zmiana formy osobowej przez Hans-a w utworze Rausokrytes 21′ gdzie teraz słowa nie są kierowane do siebie a ich adresatem jest zewnętrzny podmiot liryczny.
Wielu odbiorców tego albumu twierdzi, że muzyce słychać duże inspiracje Massive Attack. Może tak jest, nie przeczę ale skoro tak to ja pozwolę sobie dodać, że dla mnie kontrabas i bit w Persona Non Grata 21′ przypomina czasy płyty Liroy – Alboom i utwór Śleboda (sen o wolności). W tym samym utworze zresztą skreczowanie przypomina te które stosuje DJ Lethal z Limp Bizkit np., w utworze My Generation czy też My Way. Więc każdy może się dopatrzeć czegokolwiek, jeśli tylko będzie chciał, jednak myślę, że można to potraktować jedynie jako ciekawostkę.
Osiem utworów a tyle się dzieje. Świadczy to o tym jak dobry jest to album i na jak świetny pomysł wpadła Luxtorpeda by na dziesięciolecie działalności oddać fanom do rąk coś nietuzinkowego. Często przy takich okazjach dostajemy albumy zremasterowane, czasem dodawane są jakieś bonusy i delikatnie modyfikuje się okładkę. To bardzo proste zabiegi, które potrafią wyciągnąć dodatkowy hajs od fanów przy okazji nie dając współmiernie wiele od siebie. Nagrać coś od nowa to już wyzwanie bo wymaga sporo pracy.
Luxtorpeda podjęła się tego zadania i zrobiła to w wielkim stylu. Ten krążek jest tak wyjątkowy, że im więcej lat będzie mijać od jego premiery, tym bardziej będzie wspominana w muzycznych retrospekcjach jak to oryginalnie i nieszablonowo podeszła do jubileuszowego wydawnictwa. Tym bardziej, że na tym krążku wszystko ze sobą współgra, uzupełnia się we wszystkich aspektach i tworzy jedną całość. A kontynuując tradycję powtarzania setu wszystkich utworów instrumentalnie, dała możliwość obcowania z tymi nowoczesnymi aranżacjami w pełni. W przypadku Elektroluxtorpedy jest to jak drugi album który można smakować każdym jego dźwiękiem.
Ten album trafia do mojej playlisty „pewniaków” którą mam offline w moim odtwarzaczu, by móc jej słuchać nawet tam gdzie nie dociera internet. Chyba nie ma lepszej rekomendacji dla tego krążka. Chociaż owszem, ci którzy go znają od ponad dwóch i pół roku mogą się dziwić i pukać w głowę, że jeszcze go nie znałem. Natomiast dla tych, którzy podobnie jak ja nie mieli o nim pojęcia, będzie to bardzo przyjemna odkrywcza muzyczna podróż.
Luxtorpeda – Elektroluxtorpeda
Premiera – 1 czerwca 2021
1. Silnalina 21′ – 4:49
2. Autystyczny 21′ – 5:44
3. Wilki Dwa 21′ – 3:49
4. Od Chyba Do Chyba 21′ – 3:44
5. Persona Non Grata 21′ – 4:33
6. Rausokryres 21′ – 5:08
7. Od Zera 21′ – 3:59
8. Niezalogowany 21’ – 3:27
9. Silnalina 21′ – Instrumental – 5:40
10. Autystyczny 21′ – Instrumental – 3:48
11. Wilki Dwa 21′ – Instrumental – 3:48
12. Od Chyba Do Chyba 21′ – Intstrumental – 3:41
13. Persona Non Grata 21′ – Instrumental – 4:33
14. Rausokrytes 21′ – Instrumental – 5:09
15. Od Zera 21′ – Instrumental – 3:59
16. Niezalogowany 21′ – Instrumental – 3:25
Robert „Litza” Friedrich – gitara, śpiew
Przemysław „Hans” Ferncel – śpiew, rap
Robert „Drężmak” Drężek – gitara
Krzysztof „Kmieta” Kmiecik – bas, bas synth
Tomasz „Krzyżyk” Krzyżaniak – perkusja, gitara
DJ BRK (Bartosz Kochanek) – gramofony, ableton, skratch, prophet
Tomasz Mazur – Trąbka
Józef Zatwarnicki – Puzon
Dominik Szeszo – Saksofon
Produkcja: Litza, Wasyl, DJ BRK
Nagrania i miks: Michał Wasyl
Nagrań dokonano w Okolitza Studio 01/05 2021(oprócz Od Zera 21′ – Recpublica Studios 01/2017)
Mastering: Alan Silverman (Arf Mastering NY)
Zdjęcia: Adam Polański, Bruno Friedrich, DJ BRK
Neon – Jakub Śpikowski (alenapis.pl)
Okładka: Maciej „Zuch” Mazurek – bukebuk.pl
Zostaw Komentarz